- Liam, chyba cię porąbało. -
mruknęłam.
Brunet zaśmiał się widząc moją
reakcję.
- No weź, [TI], będzie fajnie.
Obiecuję, że wybiorę ci kogoś fajnego. A jak koleś okaże się
być nudziarzem.. to nie wiem, przez cały tydzień.. będę
zaopatrywał cię w czekoladę. - powiedział po chwili namysłu.
- Słowo? - podniosłam brew.
- Słowo. - uśmiechnął się szeroko i podał mi dłoń, którą potrząsnęłam. - Ew, kto przecina?
- Słowo. - uśmiechnął się szeroko i podał mi dłoń, którą potrząsnęłam. - Ew, kto przecina?
- Ja. Bo to w końcu dotyczy mnie, no
nie? - uśmiechnęłam się i przecięłam nasze dłonie i tym samym
wprowadzając nasz zakład w życie.
*
*
Nie wiem, co Liama napadło na podwójną
randkę. Nigdy nie sądziłam, że ktoś będzie w stanie mi to
zrobić. Chociaż... to Liam. Mogłam się tego po nim spodziewać.
Zawsze kiedy widział w jakim jestem stanie po kolejnym uczuciowym
rozczarowaniu starał się robić coś, co miałoby na celu
pocieszenie mnie. I szczerze powiedziawszy, takich sytuacji była już
cała masa. Chodziliśmy do kina, oglądaliśmy filmy, graliśmy w
piłkę i jak zwykle spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, tylko
podczas moich słabszych dni poświęcał mi więcej uwagi. Liam
robił dużo, żeby poprawić mi humor. O dziwo, udawało mu się.
Nieraz oglądając jakiś film, zamiast wczuć się w klimat,
komentowaliśmy stroje wszystkich aktorów. Albo Liam zaczynał
obgadywać moją byłą sympatię, która zawsze o dziwo była jego
kolegą. I co najlepsze, udało mu się mnie w to wciągnąć.
Ale podwójna randka? O Matko.
Najlepsze w tym wszytkim było to, że Liam chciał mnie pocieszyć umawiając mnie z kimś innym i nie miał pojęcia o uczuciu, którym go darzyłam. O uczuciu, które już dawno wyszło poza normy zwykłej damsko-męskiej przyjaźni.
Ale podwójna randka? O Matko.
Najlepsze w tym wszytkim było to, że Liam chciał mnie pocieszyć umawiając mnie z kimś innym i nie miał pojęcia o uczuciu, którym go darzyłam. O uczuciu, które już dawno wyszło poza normy zwykłej damsko-męskiej przyjaźni.
Zamiast myśleć nad tym, z kim Liam
miał zamiar mnie umówić, zastanawiałam się nad tym, z kim on
przyjdzie. Tak samo jak ja, nikogo nie miał. To znaczy, z nikim nie
był. Może odważył się i postanowił zaprosić [ITP]? Opowiadał
mi kiedyś o niej i o tym, jak wstydzi się do niej podejść i
chociażby zwyczajnie porozmawiać. Za każdym razem jednak, kiedy
chciałam ich ze sobą poznać, Liam wymigiwał się czymś
niesamowicie ważnym i znikał nam z oczu. Tym czymś ważnym było
siedzenie z kolegami na głównym korytarzu i picie coli. Faktycznie,
bardzo ważne zajęcie, które pochłaniało jego czas na dosłownie
każdej przerwie.
-Ubierz tą zieloną sukienkę. -
powiedziała [ITP] wyciągając z mojej szafy ubranie.
-Sukienkę? O nie, nie ma mowy. - odpowiedziałam i podszedłwszy do przyjaciółki zabrałam jej sukienkę i powiesiłam z powrotem na wieszaku.
-Sukienkę? O nie, nie ma mowy. - odpowiedziałam i podszedłwszy do przyjaciółki zabrałam jej sukienkę i powiesiłam z powrotem na wieszaku.
-Skoro ty jej nie ubierasz, to ja ją
biorę. - ściągnęła wieszak z szyny.
-Wybierasz się gdzieś? - uśmiechnęłam się i podniosłam brew.
-Powiedzmy. - mrugnęła i uśmiechnęła się szeroko.
-Wybierasz się gdzieś? - uśmiechnęłam się i podniosłam brew.
-Powiedzmy. - mrugnęła i uśmiechnęła się szeroko.
Czyli Liam jednak się odważył.
Wyszłam z domu o dwudziestej, powoli
zapadał zmrok. Nie rozumiałam, czemu [ITP] nie chciała mi nic
powiedzieć o Liamie ani tego, czemu nie chciała iść razem ze mną.
Tak samo nie rozumiałam, czemu teraz po mojej prawej stronie nie
szedł brunet. Zawsze chodziliśmy wszędzie razem, więc dlaczego
nie teraz?
Kiedy doszłam do kawiarni, przejrzałam się w szybie i pchnęłam szklane drzwi tym samym wchodząc do środka. Liam już był, siedział pod oknem w rogu sali i patrzył się wprost na mnie. Jednak miejsce obok niego było puste. Tak samo jak miejsce, które miał zajmować kolega Liama. Zbita z tropu, uśmiechnęłam się lekko i przeszedłwszy przez salę dotarłam do stolika, po czym zajęłam swoje miejsce.
Kiedy doszłam do kawiarni, przejrzałam się w szybie i pchnęłam szklane drzwi tym samym wchodząc do środka. Liam już był, siedział pod oknem w rogu sali i patrzył się wprost na mnie. Jednak miejsce obok niego było puste. Tak samo jak miejsce, które miał zajmować kolega Liama. Zbita z tropu, uśmiechnęłam się lekko i przeszedłwszy przez salę dotarłam do stolika, po czym zajęłam swoje miejsce.
-Gdzie [ITP]? - zapytałam przeglądając
menu.
-Proszę? - zapytał zaskoczony.
-Pytałam o to, gdzie jest twoja hm,
randka. - uśmiechnęłam się patrząc kątem oka na chłopaka.
-A, moja randka.. - zamyślił się. -
Spóźnia się.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
-Idę złożyć zamówienie, na co masz
ochotę? - zapytałam wstając.
-To co zawsze. - uśmiechnął się.
Wzięłam menu i podeszłam do barku. W
chwilę później pojawił się przy nim kelner, na oko w moim wieku.
Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się
szeroko. A może to on był tym chłopakiem? Nie, dobra, [TI],
ogarnij się, nie każdy chłopak, który się do ciebie uśmiecha
od razu chciałby się z tobą umówić.
-Proszę pani? - zapytał wyrywając
mnie z zamyślenia.
-Poproszę dwie gorące czekolady. -
uśmiechnęłam się lekko.
-Już się robi. - odpowiedział i
podszedł do automatu, żeby przygotować napój, tym samym
odwracając się do mnie plecami.
Przez cały czas uważnie go
obserwowałam.
A może to jednak był on?
W chwilę później usłyszałam dźwięk
dzwoniącego telefonu. Który, jak się okazało, należał do
chłopaka. Odebrał go i uśmiechnął się szeroko.
-Jasne, że tak, Sophie. U mnie za
dwie godziny. Nie mogę się doczekać. Teraz jestem w pracy i,
poczekaj chwilkę, muszę obsłużyć klientkę. - powiedział, po
czym odwrócił się do mnie z dwoma dużymi kubkami. - Pomóc ci
zanieść? - zapytał cicho.
-Nie, nie trzeba. - uśmiechnęłam się
i wzięłam od chłopaka zamówienie.
Skoro nie on, to kto inny? Rozejrzałam
się po sali. Oprócz niego, Liama i kilku starszych pań w kawiarni
nikogo nie było.
Usiadłam przy naszym stoliku i dopiero
po chwili dotarłam do mnie, że Liama nie ma. Cóż, pewnie wyszedł
do łazienki.
-[TI]. - poczułam czyjąś dłoń na
swoim ramieniu. Przymknęłam oczy, zastanawiając się, jak on
może wyglądać. Nie jestem płytką osobą, ale niestety było to
silniejsze ode mnie. Tylko moment. To zabrzmiało jak.. głos
Liama?
Wstałam i odwróciłam się. Faktycznie, Liam stał teraz przede mną i śmiał się w najlepsze.
Wstałam i odwróciłam się. Faktycznie, Liam stał teraz przede mną i śmiał się w najlepsze.
-Co ci
tak do śmiechu, co? - założyłam ręce na piersi.
-To
jak obserwowałaś tamtego chłopaka, hahaha, [TI], to było piękne.
Dobrze, że jego dziewczyna tego nie widziała. - powiedział.
Dałam
mu kuksańca w bok. I wtedy zauważyłam, że trzyma w ręce
czekoladę. Brunet zaśmiał się i ująwszy moją dłoń, położył
na niej tabliczkę.
-To
dla ciebie – uśmiechnął się. - To jak, siadamy? - zapytał
trochę nerwowo i zajął swoje miejsce.
Usiadłam
naprzeciwko niego i wzięłam łyk gorącego napoju. Chłopak po
chwili zrobił to samo, nie spuszczając przy tym ze mnie swojego
wzroku.
-Długo
już ich nie ma. - podniosłam brew. Nie wiem który raz tego dnia,
ale było to coś w rodzaju mojego nawyku. Chyba nawet nie zdawałam
sobie sprawy z tego, jak często to robię.
-Nieprawda,
oni tutaj są. Od co najmniej dziesięciu minut. - powiedział brunet
biorąc kolejny łyk.
-Gdzie?
- zapytałam. Naprawdę, niczego nie rozumiałam.
-[TI],
naprawdę niczego nie ogarniasz? - zapytał zaczynając się śmiać.
-Co
jest w tym takiego śmiesznego, co? - mruknęłam i zanurzyłam swoje
usta w ciemnym napoju.
Po
chwili jednak dotarł do mnie sens słów Liama i zakrztusiłam się.
Spojrzałam na czekoladę, na puste miejsca obok nas i wreszcie na
chłopaka. Czy on...? Zarumieniłam się.
-Nie
musisz się bać, po prostu chciałem zobaczyć, jak zachowujesz się
na... takim czymś. - mrugnął, ale mina wyraźnie mu zrzedła.
-Tak,
Liam. - powiedziałam cicho.
-Co
tak? [TI], teraz to ja nie rozumiem. - popatrzył mi prosto w oczy.
Nachyliłam
się nad naszym stolikiem i patrząc chłopakowi w jego duże,
brązowe oczy powiedziałam:
-Pójdę z tobą na drugą randkę.
-Pójdę z tobą na drugą randkę.
Odsunęłam
się od niego i wziąwszy swój kubek usiadłam koło niego
pozwalając, żeby objął mnie ramieniem. Pocałował mnie
delikatnie w policzek i czułam, że się uśmiechał. Tak samo jak
ja teraz.
__________________________________________
Drugi imagin, ale nie wiem, czy jestem z niego do końca zadowolona. Dlatego proszę Was o szczerą opinię :D
+nie jestem w stanie powiedzieć, z jaką częstotliwością imaginy będą pojawiać się na tym blogu, przepraszam. Ale myślę, że przynajmniej uda mi się wstawić jednego na tydzień (:
~Olly
__________________________________________
Drugi imagin, ale nie wiem, czy jestem z niego do końca zadowolona. Dlatego proszę Was o szczerą opinię :D
+nie jestem w stanie powiedzieć, z jaką częstotliwością imaginy będą pojawiać się na tym blogu, przepraszam. Ale myślę, że przynajmniej uda mi się wstawić jednego na tydzień (:
~Olly
Hej,bardzo fajnie piszesz. Masz przyjemny styl pisania. Miło mi się czyta. Poprawnie gramatycznie.
OdpowiedzUsuńSuper :*
Bardzo przyjemnie się czyta. Czuję, że będę tu często zaglądać ;D
OdpowiedzUsuń